Za czasów Antoniego Macierewicza resort obrony lekką ręką wydawał pieniądze na kreowanie swojego wizerunku. W zeszłym roku ministerstwo zamówiło na przykład aż 1200 ubranych w mundury wojskowe misiów reklamowych w kolorze miodowym i brązowym za 51900 złotych, które miały poprawić wizerunek MON.
To co jednak działo się za Antoniego Macierewicza to nic w porównaniu z tym, co robi nowy szef resortu Mariusz Błaszczak. Za poprzedniego szefa w MON przeznaczano na promocję 2 miliony złotych, a teraz ma to być dwa razy tyle.
Troska o wizerunek nie idzie w parze z tak szumnie zapowiadaną modernizacją armii, która według generała Waldemara Skrzypczaka ma tak anachroniczne uzbrojenie, że przypomina postsowiecki skansen.
Dlatego dziwić może, że, jak ustalili dziennikarze RMF FM, za 4 miliony złotych mają być zakupione albumy, znaczki do klap, długopisy, bombki choinkowe i haftowane obrazki. W tym aż 300 tysięcy złotych z kwoty na promowanie resortu obrony pójdzie na iluminację zewnętrzną budynków MON.
Według informacji prasowych suma przeznaczona na lans jest najwyższą ze wszystkich pozycji, które znalazły się w tegorocznym budżecie resortu obrony.