Były reprezentant Hiszpanii, Santi Cazorla w ostatnich kilku latach miał bardzo poważne problemy ze zdrowiem. 34-latek przeszedł 11 operacji nogi, otrzymując w tym czasie wiele fatalnych diagnoz, takich jak gangrena i ryzyko amputacji stopy. Dziś pomocnik jest bohaterem swojego zespołu.
Santi Cazorla jest wychowankiem Realu Oviedo, w którym stawiał swoje pierwsze kroki piłkarskie. W 2003 roku Hiszpan trafił do Villarrealu, w którym obecnie występuje i radzi sobie coraz lepiej. Niewiele jednak brakowało, aby jego kariera na dobre się zakończyła, ale co więcej, jego normalne życie i zdrowie również stało pod znakiem zapytania.
W sierpniu 2012 roku Cazorla przeniósł się do angielskiego Arsenalu, gdzie przez następne trzy lata pełnił bardzo ważną rolę. Problemy zaczęły się w sezonie 2015/16, kiedy to najpierw walczył
z kontuzją kolana, a później ścięgnem Achillesa. Jego osobisty dramat rozpoczął się jednak w październiku 2016 roku, a dokładniej w spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko Łudogorcowi Razgrad. Hiszpan nabawił się w nim kontuzji kostki, która okazała się początkiem długiej drogi o powrót do zdrowia.
Choć operacja wydawała się być łatwa, a okres rekonwalescencji miał wynieść około miesiąca, o powrót do pełni sprawności Cazorla walczył przez niemal cztery lata. Po operacji okazało się, że rana nie chce się goić i doprowadziła do gangreny w ścięgnie Achillesa. Łącznie bakteria wyżarła mu osiem centymetrów tkanki, a także zmieniła strukturę okolic Achillesa. Lekarze musieli zrekonstruować uszkodzone części i przeszczepić mu skórę z przedramienia.
W najgorszym momencie lekarze mówili Cazorli, że jeśli będzie mógł wyjść z synem na spacer po ogrodzie, to będzie sukces. Hiszpan nie chciał nawet słyszeć o takiej możliwości i zaczął walczyć
o powrót, nie tylko do pełni zdrowia, ale również na boisko piłkarskie. Choć wydawało się to niemożliwe, 34-latek tego dokonał i zadziwił świat.
Po wygaśnięciu kontraktu z Arsenalem, pomocnik latem wrócił do Villarrealu, który dał mu drugie życie. W ostatni czwartek jego zespół grał z wielkim Realem Madryt, a Cazorla strzelił dwa gole, zapewniające drużynie remis 2:2. Łącznie w tym sezonie 34-latek rozegrał już 21 spotkań, w których zdobył cztery gole i zanotował pięć asyst. Po tak wielu przejściach i zagrożeniu brakiem sprawności, taki wyczyn należy rozpatrywać w kategoriach cudu.