Dawniej nie było internetu i zbyt wielu profesjonalnych narzędzi, niemniej jednak nasi przodkowie doskonale radzili sobie z chwastami, które pojawiały się na grządkach. „Nieproszonych gości” zwykle usuwano przy pomocy wody ziemniaczanej. Zdradzamy, jak można użyć jej i dziś.
Do walki z chwastami, które wyskoczyły na grządkach w ogrodzie, z reguły nie ma potrzeby stosowania drogich, fachowych preparatów ze sklepów ogrodniczych. Tym bardziej że istnieją domowe sposoby, które sprawdzą się równie dobrze, np. woda po ziemniakach. Zobacz, jak ją wykorzystać i dowiedz się czemu akurat ta po kartoflach radzi sobie lepiej niż inne podobne „środki”.
Woda ziemniaczana – bezwzględna dla chwastów
Wody po ziemniakach najlepiej użyć od razu po gotowaniu – kiedy jest jeszcze gorąca. Taka oparzy chwasty, na które zostanie wylana i sprawi, że będą sukcesywnie obumierać. Mało tego, obecna w warzywach skrobia zablokuje pory tych roślin i sprawi, że nie będą one potrafiły się zregenerować.
Po gotowaniu kartofli skrobi zapewne będzie całkiem sporo w samym płynie, więc trzeba już niczego więcej dosypywać. Prawda, że sposób jest łatwy? O skuteczności przekonaj się sam. Alternatywną dla wody po ziemniakach może być zwykły ukrop. On też oparzy chwasty, które zostaną nim potraktowane. Jednak ze względu na brak skrobi efekty będą mniej satysfakcjonujące.
Co zrobić, aby chwasty nie rozrastały się w ogródku?
Ciągła walka z zielskiem w ogródku wcale nie musi być koniecznością, o ile w porę coś z tym zrobisz. Możesz np. obsadzić wszelkie wolne przestrzenie roślinami zadarniającymi, płożącymi albo okrywowymi. Wtedy pozbawisz chwasty odpowiedniej ilości miejsca, a one zwyczajnie nie wyrosną. Zadbaj również o trawniki – na trawie w dobrej kondycji z reguły przyjmuje się mniej chwastów.
Czytaj też: Spryskaj drzewa owocowe tym środkiem za 3 zł. Ochronisz je przed szkodnikami