Aleksandr Łukaszenka nie poprzestaje na zaczepkach w stronę Polski. Po raz kolejny ostrzegł nasz kraj. Tym razem zwrócił uwagę na białoruskie bombowce Su-24. Jak stwierdził – są one zdolne do przenoszenia broni jądrowej, a tym samym Białoruś będzie gotowa na każdy „atak ze strony NATO czy Polski.
Po wyborach w 2020 roku Białorusinom nie udało się obalić swojego ciemiężcy, ale wprawiło Łukaszenkę w bardzo duże kłopoty, co niejako popchnęło go w objęcia Władimira Putina, którego – od co najmniej kilkunastu miesięcy – jest najzagorzalszym sojusznikiem. Z Białorusi został przeprowadzony atak na Kijów. Pomimo iż Białoruś oficjalnie nie jest stroną konfliktu, to w rzeczywistości udostępnia swoje terytorium Rosji – na poczet działań wojennych. Z Białorusi startują rosyjskie pociski balistyczne i samoloty bombowe, które następnie uderzają na Ukrainie.
Putin nie pozostał obojętny wobec tak hojnego daru od Łukaszenki, w postaci pozbycia się suwerenności tego kraju na rzecz Moskwy. W zamian Rosja „przykryła” Białoruś parasolem jądrowym. Oznacza to, że – teoretycznie – każde naruszenie terytorium Białorusi wiąże się z ryzykiem odwetu atomowego z Rosji. W wywiadzie dla swoich reżimowych mediów Łukaszenka pochwalił się ostatnio, że białoruskie samoloty szturmowe Su-24 zostały już dostosowane do przenoszenia broni jądrowej. „Wszystko jest gotowe” – powiedział Łukaszenka.
Łukaszenka grozi Polsce. „To oznacza natychmiastową bombę atomową”
Zaopatrzenie w broń jądrową – choć oficjalnie Białoruś jej nie posiada – ma być odpowiedzią na działania NATO w postaci przerzutu wojsk na wschodnią flankę w ramach operacji „Atlantic Resolve”. Przy okazji swojego wywiadu, Łukaszenka ostrzegł Polskę. Mówił o tym, co wydarzy się, jeśli sytuacja w Europie Wschodniej „ulegnie pogorszeniu”.
„W Polsce nie każdy jest przecież szaleńcem. Andrzej Duda może oszalał, ale wojsko nie jest głupie. Wie, jaka może być reakcja. To oznacza natychmiastową bombę atomową. Żadne śmigłowce ani samoloty ich nie uratują, jeśli zdecydują się na zaostrzenie sytuacji” – dodał prezydent Białorusi, cytowany przez agencję NEXTA.
We wczesnych latach 90. zarówno Ukraina i Kazachstan, jak i Białoruś były państwami atomowymi. To dzięki post-sowieckiej broni jądrowej, która pozostała w tym kraju po rozpadzie Związku Radzieckiego. W ramach Protokołu Lizbońskiego, podpisanego w 1992 roku, państwa te zrzekły się przywileju posiadania atomu, a cała tego typu broń została przetransportowana do Federacji Rosyjskiej w latach 1994-96.