Błagał policjantów, aby go aresztowali. Nie chcieli, więc… sięgnął do majtek
Policjanci z Pabianic mieli do czynienia z szalenie nietypową sytuacją – tym razem to oni stawiali opór przed aresztowaniem! Na komisariat w tej miejscowości w woj. łódzkim zgłosił się 20-letni mężczyzna. Powiedział funkcjonariuszom, że… powinni go aresztować. Tłumaczył, że jest skonfliktowany z sąsiadami i partnerem matki, dlatego muszą go zamknąć. Policjanci nie chcieli tego zrobić, bo nie było ku temu podstaw. Wtedy 20-latek sprawił, ze już mieli powód.
REKLAMA
Z reguły to policjanci muszą „zachęcać” do poddania się aresztowaniu – nie odwrotnie. O tym, że może być zupełnie odwrotnie, przekonali się funkcjonariusze policji z Pabianic w woj. łódzkim. W minioną sobotę, ok. godz. 19:40, na tamtejszy komisariat zgłosił się 20-latek. Młody mężczyzna zaczął przekonywać policjantów, że powinni go aresztować.
20-latek nalegał policjantów, żeby go aresztowali. Wobec braku reakcji młody mężczyzna sięgnął po przekonujący „argument”
Funkcjonariusze znali go, gdyż wcześniej wielokrotnie popadał w konflikt z prawem – podaje „Polsat News”. Tym razem jednak nie mieli podstaw, aby go zatrzymać. Nie reagowali na przekonywania 20-latka, że powinni go aresztować. Dodatkowo wyczuli od niego woń alkoholu, co wskazywało na częściowy brak samokontroli ze strony młodego mężczyzny.
Ku ich zaskoczeniu, 20-latek miał asa w rękawie – a właściwie w bieliźnie. Okazało się to ostatecznie kluczowym argumentem, który ostatecznie sprawił, że jednak do aresztowania doszło! Otóż mężczyzna w pewnym momencie wyciągnął z majtek woreczek z białym proszkiem… W tym momencie funkcjonariusze zyskali poważne podstawy do zajęcia się „propozycją” 20-latka. Testy wykazały, że biała substancja to kokaina. Funkcjonariusze przeprowadzili również wobec młodego mężczyzny badanie alkomatem. Wydmuchał półtora promila alkoholu.
REKLAMA
20-latek został przesłuchany w niedzielę. Przedstawiono mu zarzut posiadania narkotyków, za co grozi mu kara do 3 lat więzienia.