Pewna starsza mieszkanka powiatu rzeszowskiego poprosiła taksówkarza o dostarczenie pudełka po butach i koperty do bliżej nieokreślonego miejsca na Słowacji. Mężczyzna nabrał jednak podejrzeń i nie dostarczył przesyłki, a zamiast tego udał się na policję.
W ostatnią środę 39-letni taksówkarz z Rzeszowa dostał zlecenie przewozu dokumentów firmowych z prywatnego domu do bliżej nieokreślonego miejsca na Słowacji. Za jej wykonanie miał otrzymać dwa tysiące złotych. Udał się więc we wskazane miejsce i odebrał od starszej kobiety pudełko po butach i kopertę, w której były pieniądze za kurs.
– Podczas odbioru przesyłki taksówkarz nie rozmawiał z kobietą, a wszystko trwało bardzo krótko. Mężczyzna wsiadł do auta i odjechał. Przez cały ten czas 39-latek był w telefonicznym kontakcie ze zleceniodawcą, który dopytywał, czy wszystko poszło „gładko” i czy jest już w trasie – informuje rzeczniczka Komenda Miejska Policji w Rzeszowie.
Seniorka prawie padła ofiarą oszustów
Taksówkarz nabrał podejrzeń, dlatego skontaktował się z dyżurnym rzeszowskiej komendy, który jest jego znajomym. Mundurowi od razu założył, że może chodzić o oszustwo, dlatego polecił koledze, aby przyjechał na komisariat. Tam czekali funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą.
W pudełku znajdowało się 140 tysięcy złotych. Mundurowi pojechali więc do 76-latki, która nadała paczkę.
– Przez dłuższy czas, mimo że okazywali legitymacje służbowe, seniorka nie chciała uwierzyć, że są prawdziwymi policjantami. Oświadczyła, że chwilę wcześniej skontaktowała się z nią kobieta, podająca się funkcjonariusza komendy wojewódzkiej z informacją, że córka z zięciem mieli wypadek. Zięć miał śmiertelnie potrącić kobietę i potrzebne były środki na wykupienie go z aresztu. Przyznała też, że mężczyźnie, który do niej przyszedł, przekazała 140 tysięcy złotych, które zapakowała w pudełko po butach. Zgodnie z poleceniem oszusta schowała do koperty 2 tysiące złotych, które miały być przeznaczone na mandat – dodaje rzeczniczka.