Groźny incydent przed szpitalem. Nagranie bije rekordy oglądalności

szpital
fot. screen TikTok

Kierowcy karetek na co dzień mają trudności z dojazdem do pacjenta lub, już z pacjentem, do szpitala. Tym razem jednak przekroczono granicę absurdu. Samochód pogotowia ratunkowego nie mógł wjechać do szpitala, bo… dozorca zasnął.

REKLAMA

Do niecodziennego incydentu doszło przed bramą Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 2 PUM w Szczecinie. Powracający z interwencji ratownicy zatrzymali się przed bramą placówki i nie mogli dostać się na wewnętrzny plac. Dozorca, odpowiedzialny za otwieranie bramy i przepuszczanie karetek zasnął kamiennym snem. Na domiar złego, samochód pogotowia nie był pusty – ratownicy przywieźli pacjenta!

Zdarzenie udało się nagrać jednemu z użytkowników serwisu TikTok. Od czasu jego udostępnienia, film bije rekordy oglądalności – teraz to już pół miliona wyświetleń. Na nagraniu widać jednego z ratowników, który stara się obudzić portiera krzykiem. „Panie, otwórz pan!” – woła.

REKLAMA

Kiedy kierowca karetki zaczął posiłkować się syrenami, aby obudzić dozorcę, okazało się, że właśnie pobito rekord najtwardszego snu wszechczasów – sygnały dźwiękowe nic nie dały. Finalnie, bramę otworzył zdalnie inny pracownik szpitala. Opiekun stróżówki ocknął się dopiero, kiedy ratownik wykrzyczał głośne „halo!” wprost do okienka.

https://www.tiktok.com/@jacekradziszewicz0/video/7021944176619130117?sender_device=pc&sender_web_id=7021260402177541638&is_from_webapp=v1&is_copy_url=0

REKLAMA

Firma ochroniarska komentuje

Komentarza po incydencie udzieliła portalowi o2.pl firma ochroniarska, która odpowiada za ochronę szpitala – w tym należyte działanie stróżówki.

REKLAMA

„Zdarzenie jest nam znane, obecnie trwa wewnętrzne postępowanie mające na celu ustalenie okoliczności i przyczyn tej sytuacji. Pracownik został zawieszony w czynnościach do czasu wyjaśnienia sprawy” – przekazał portalowi o2.pl przedstawiciel firmy ochroniarskiej.

Sprawę skomentował także szpital – w osobie rzeczniczki placówki – która zapewniła, że był to jednorazowy incydent. Dodała także, że pacjentowi nie groziło niebezpieczeństwo przez to niefortunne opóźnienie.

„Pacjent był bezpieczny, pod opieką ratowników. Niezależnie od tego, współpraca z osobą pełniącą dyżur w punkcie ochrony została zakończona” – zapewniła w komunikacie wysłanym o2.pl rzeczniczka prasowa szpitala Bogna Bartkiewicz.

Podziel się: