Otoczenie dyktatora Aleksandra Łukaszenki szykuje przeciwko Polsce operację pod kryptonimem „Przypływ”, która jest kontynuacją poprzedniej o kryptonimie „Śluza”. Zdaniem białoruskiego opozycjonisty i byłego ambasadora Pawła Łatuszki akcja ma na celu „upokorzenie Polski”. Na czym polega kolejna odsłona wojny hybrydowej Mińska przeciwko naszemu krajowi?
Kryzys migracyjny – a właściwie hybrydowe natarcie sił białoruskich przy wykorzystaniu nielegalnych imigrantów z Afryki i Azji – znów zyskuje na intensywności. Wiceszef MON Cezary Tomczyk przekazał w środę, że polscy żołnierze i pogranicznicy zmagają się z największą ilością prób nielegalnego przekroczenia granicy od 2021 roku. Migranci są ponadto o wiele bardziej agresywni.
„Mamy po 300-400 prób (nielegalnego – red.) przekroczenia granicy dziennie, kilkadziesiąt incydentów z przemocą” – informował Tomczyk. Odniósł się także do sprawy ataku nożem na polskiego żołnierza stwierdzając, że uważa ją za „bardzo poważną”.
Atak migranta-nożownika to część wojny hybrydowej? Białoruski opozycjonista nie wyklucza, że Łukaszenka wyposaży nielegalnych imigrantów w broń palną
Zdaniem Pawła Łatuszki – białoruskiego opozycjonisty i byłego ambasadora – zaatakowanie nożem polskiego żołnierza przez migranta nie było przypadkowe. Pojedynczą prowokację łączy z szerszym zjawiskiem wojny hybrydowej, którą Białoruś prowadzi od kilku lat przeciwko Polsce.
„Ta operacja według naszej informacji ma kryptonim ‘Przypływ’. To rozwinięcie operacji, która na pierwszym etapie wojny hybrydowej z 2021 r. nosiła kryptonim ‘Śluza’ – powiedział Łatuszka w środę w studiu Polskiej Agencji Prasowej.
Ocenił, że Łukaszenka chce tym sposobem sprawić, że Unia Europejska skupi więcej środków na ochronie granic, niż na pomocy Ukrainie. Białorusin nie wyklucza także skrajnego scenariusza, który zakłada wyposażenie migrantów w broń palną.
