Pijany ojciec uderzył 4-latka drzwiami. Szpital odmówił badań, a teraz przeprasza

szpital
fot. Pixabay

W czasie domowej awantury pijany ojciec uderzył drzwiami 4-letniego chłopca. Na miejscu pojawiła się policja, która poleciła matce zawiezienie malca do szpitala w Tomaszowie Mazowieckim. Tam jednak odmówiono chłopcu pomocy i… odesłano do szpitala w Łodzi – 60 kilometrów dalej! Finalnie okazało się, że ojciec 4-latka nie zrobił tego celowo… ale gromy spadły na szpital.

REKLAMA

Do zdarzenia doszło w połowie maja w Tomaszowie Mazowieckim. O incydencie poinformował lokalny portal „nasztomaszow.pl”. Feralnego dnia do jednego z tomaszowskich mieszkań wezwano policję, w którym trwała domowa kłótnia. Pijany mężczyzna miał w ferworze awantury kopnąć w drzwi, za którymi stał jego 4-letni synek. Dziecko zostało uderzone, ale nic mu się nie stało.

Policjanci, którzy interweniowali na miejscu zdarzenia, pouczyli ojca chłopca. Matce natomiast polecili udać się z dzieckiem na konsultacje medyczne do tomaszowskiego szpitala. Kobieta pojechała do placówki medycznej. Chłopcu odmówiono badania!

REKLAMA

„Dziecko narzekało na ból brzucha, nudności i ‘zawieszało się’” – relacjonowała matka chłopca. Całą sytuację kobieta opisała w mediach społecznościowych.

„Co się dzieje z naszym tomaszowskim szpitalem? Dlaczego nie przyjmuje dzieci po wypadkach, upadkach i urazach? Kiedy pojechałyśmy na SOR, gdzie bardzo szybko zostałyśmy przyjęte, za co dziękujemy, pan doktor stwierdził, że nic nie może zrobić, że jedynie może sprawdzić źrenice i to wykonał, kiedy dziecko było na moich rękach. Pytałyśmy, czy możemy zrobić prześwietlenie. Pan doktor odpowiedział, że nie, bo dziecko płacze i jest niewspółpracujące i że nie ma sensu robić części badań w jednym szpitalu a części drugim. Gdyby było zagrożenie życia, to wtedy wysłaliby dziecko karetką do Łodzi. To ja się pytam: po co jest ten SOR?” – napisała w Internecie znajoma matki poszkodowanego dziecka.

REKLAMA

Matka pojechała z dzieckiem do lokalnego szpitala. Odesłano ją do placówki 60 km dalej!

W komentarzach pod postem matki chłopca rozpętała się burza. Na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Tomaszowskim Centrum Zdrowia wylała się krytyka!

Władze placówki nie umywają jednak rąk. Szpital przeprasza za zaistniała sytuację. Jak podaje „Fakt” – Prezes dr n. med. Wiesław Chudzik potwierdza, że opisywana sytuacja nie powinna nigdy mieć miejsca. Zapewnia też, że uruchomiono procedury, które w przyszłości zapobiegną takim przypadkom.

REKLAMA

„W przypadku niedociągnięć zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe wobec osób, które się ich dopuściły. Zapewniamy, że dokładamy wszelkich starań by cały czas podnosić jakość świadczonych przez nas usług” – brzmi fragment oświadczenia, opublikowanego na stronie internetowej TCZ.

Podziel się: