Polscy detektywi zdumieni. Szokujące, co zobaczyli przed domem Banglijczyka

Ustalenia polskich detektywów w sprawie Anastazji
fot. anastazja_pati / Instagram

Im więcej odkryć… tym więcej tajemnic. Sprawa 27-letniej Anastazji z Wrocławia jest wciąż daleka od wyjaśnienia. Od momentu znalezienia ciała Polki pojawiają się kolejne wątki, które mogą być w jakiś sposób związane z tragedią kobiety, ale śledczy nie wiedzą jeszcze w jaki. Na miejscu ciężko pracują również polscy detektywi, którzy nie ustają w rozwikłaniu przerażającej zagadki z Kos. Ich najnowsze ustalenia szokują.

REKLAMA

27-letnia Anastazja z Wrocławia zaginęła w poniedziałek, 12 czerwca, na greckiej wyspie Kos. Kobieta przebywała tam ze swoim partnerem, Michałem. Oboje pracowali w jednym z lokalnych hoteli. Feralnego wieczoru Anastazja wyszła ze znajomymi na drinka. Późnym wieczorem spotkała 32-letniego Banglijczyka, który podwiózł ją motocyklem do swojego domu. Co było dalej jest wciąż kwestią do ustalenia, jednak dla Anastazji skończyło się to potworną śmiercią. Dziewczyna została porzucona naga na bagnach. Jej ciało odnaleziono tydzień po zaginięciu – owinięte w worki i przykryte gałęziami.

Polscy detektywi w szoku, po tym co zobaczyli na Kos. Lokum podejrzanego o morderstwo pilnuje ochrona!

Nad rozwikłaniem tajemnicy śmierci 27-letniej Polki pracują zarówno śledczy z greckiej policji, jak i polscy prywatni detektywi, którzy działają w Grecji na prośbę rodziny Anastazji. „Fakt” przekazał ich najnowsze ustalenia.

„Za nami kolejna doba działań na wyspie Kos. W dniu wczorajszym (24.06.23) skupiliśmy się na zweryfikowaniu informacji dotyczących odnalezienia telefonu Anastazji. Dotarliśmy do świadków, którzy potwierdzili nam, że nieuczciwy ochroniarz, który wszedł w posiadanie telefonu, w nie do końca jasnych okolicznościach, sam z niego usunął kartę SIM, ponieważ najprawdopodobniej chciał sprzedać ten telefon” – przekazał „Faktowi” szef grupy polskich detektywów pracujących na Kos, Dawid Burzacki.

REKLAMA

„Po kilku dniach, gdy zorientował się, że telefon może mieć związek ze sprawą Anastazji, złożył go w hotelowym depozycie i powiadomił policję. Pomimo zmowy milczenia pracowników ochrony, udało nam się zdobyć dane tego mężczyzny. Wbrew telefonicznej deklaracji kontaktu i spotkania (nie było go już w pracy), nie skontaktował się z nami i ignorował prośby o rozmowę” – dodał śledczy.

To jeszcze nie wszystko. Sami detektywi byli w szoku, kiedy po raz kolejny udali się na posesję podejrzanego o zabójstwo Anastazji, 32-letniego Banglijczyka.

„Posesję, którą zamieszkiwał 32-letni mieszkaniec Bangladeszu, nagle zaczęła również dozorować ochrona” – przekazał Burzacki dla „Faktu”.

„Gdy w dniu wczorajszym nasi detektywi udali się do domu obywatela Bangladeszu, przy bramie ‘przywitała’ ich ochrona. Na prośbę o umożliwienie rozmowy ze wspólokatorem podejrzanego, obywatelem Pekistanu, zespół usłyszał, że Pakistańczyk już się wyprowadził, a jego miejsce zajęło dwóch innych Pakistanczyków. Mężczyzna powiedział, że nie dysponuje nowym adresem Pakistańczyka. Ochroniarz pilnujący posesji nie powiedział czego lub kogo pilnuje w tym miejscu” – informowała z kolei detektyw Ewelina Tomaszek w rozmowie z gazetą. „To chyba jedyna posesja na wyspie, gdzie emigranci mają swoją prywatną ochronę” – dodała.

REKLAMA

Podziel się: