Rosjanie porwali w Buczy… kota! Ujawniono historię skradzionego futrzaka

fot. Twitter

Rosjanie wywożą z Ukrainy najrozmaitsze rzeczy – po prostu, kradną je. Kiedy rosyjskie wojska jeszcze okupowały podkijowskie miejscowości, żołnierze wywozili stamtąd telewizory, pralki oraz inny osprzęt domowy. Na wschodzie Ukrainy okupanci grabią również ciężki sprzęt – traktory, kombajny, maszyny rolnicze – oraz ukraińskie surowce, czyli zboża zebrane z żyznych czarnoziemów i metale z bogatych w kopalnie wschodnich rubieży kraju. To jednak – mimo skali – nie jest wszystko, co jeszcze można sobie wyobrazić, że można ukraść.

REKLAMA

Franak Viacorka – jeden z liderów białoruskiej opozycji pod przewodnictwem Swiatłany Cichanouskiej – poinformował, że rosyjscy żołnierze podczas „wyzwalania” podkijowskiej miejscowości Bucza porwali… kota! Zwierzę znaleźli białoruscy wolontariusze (kot został wywieziony właśnie na Białoruś). Kot rasy Maine Coon został już zwrócony prawowitym właścicielom.

„Białoruscy wolontariusze znaleźli kota rasy Maine Coon z Buczy i zwrócili go właścicielom. Rosyjscy żołnierze zabrali go ze sobą razem z innymi ukradzionymi rzeczami. Wolontariusze znaleźli kontakt do właścicieli na obróżce. Kotu wyrobiono dokumenty weterynaryjne i wysłano do rodziny przebywającej w Czechach” – napisał Viacorka na Twitterze.

REKLAMA

Okazuje się więc, że pralki oraz inny sprzęt domowy, jaki Rosjanie masowo wywozili z okupowanych terenów, grabiąc tym samym majątek zwykłej, cywilnej ludności, nie były jeszcze „szczytowym celem” ich złodziejskich możliwości. Różnorodność skradzionych na Ukrainie przedmiotów pobudziło falę kpin wobec rosyjskich najeźdźców, ale porwania kota chyba nikt się nie spodziewał.

Warto jednak zaznaczyć, że zakup kota rasy Maine Coon to w Polsce wydatek rzędu 1000 do nawet 2500 złotych. Porywacze futrzaka zdawali sobie więc sprawę z jego szlachetności.

Podziel się: