Sprawdził ceny w więziennej kantynie! Tam też szaleje inflacja?

fot. Pixabay

Mało kto wie, jak działają zakłady karne w Polsce – może poza samymi osadzonymi i ich najbliższym otoczeniem. Funkcjonowanie systemu penitencjarnego pozostaje w dużej mierze tajemnicą. Nie dlatego, że ktoś ukrywa, co dzieje się za murem – po prostu mało kto w ogóle się tym interesuje. W przestrzeni medialnej pojawiają się jednak, od czasu do czasu, informacje, które pomagają odczarować tajemnicę polskich więzień. Tym razem pewien internetowy twórca zainteresował się, jak wyglądają ceny w zakładach karnych. Czy osadzeni płacą mniej, niż w sklepach?

REKLAMA

W polskich więzieniach funkcjonuje swego rodzaju sklepik, nazywany więzienną kantyną. Można tam kupić produkty spożywcze oraz artykuły pierwszej potrzeby – np. żywność, przekąski i środki higieny osobistej. Więźniowie nie kupią w kantynie alkoholu, ale kawę i papierosy jak najbardziej.

Jak działa kantyna? Osadzeni nie mają przy sobie gotówki, ale ich najbliżsi mogą przygotowywać paczki, których zawartość można wykupić w więziennej kantynie. Skazani mogą ponadto zarabiać pieniądze wykonując prace poza zakładem karnym – czasem mają taką możliwość.

A jak wyglądają ceny w takiej kantynie? W Polsce często narzeka się, że gros więźniów – pomimo odbywania kar za łamanie powszechnie obowiązującego prawa – jest de facto na utrzymaniu podatników, którzy tego prawa nie łamią. Niższe, niż w normalnych sklepach, ceny w więziennych kantynach mogłoby dolać dodatkowo oliwy do ognia trwającej nieprzerwanie dyskusji.

REKLAMA

Jak informuje portal biznesinfo.pl – polityką cenową zakładowych kantyn zainteresował się Dymitr Błaszczak, twórca internetowy z kanału „Sprawdzam Jak”. Błaszczak porównał ceny niektórych produktów, których używamy na co dzień.

Ceny w polskich więzieniach. Czy osadzeni kupują taniej w kantynie, niż w normalnym sklepie?

Jednym z przykładowych produktów był żel Adidas 3w1, który w więziennej kantynie kosztuje 13,40 zł. Dla porównania – w Auchanie taki sam żel dostaniemy taniej, w cenie 12,99 zł. W tym wypadku widełki cenowe nie są jednak bardzo szerokie i można przyjąć, że w innym sklepie cena mogłaby być taka sama lub wyższa.

Bardziej wyrazistą różnicę widać w przypadku pasty do zębów. Jak dowiedział się Błaszczak, w więzieniu na produkt ten musimy wydać 10 zł, a w sklepie „po drugiej stronie muru” już tylko 8,48 zł! Można powiedzieć, że ci, którzy przestrzegają prawa, myją zęby ponad 15% taniej!

Największym luksusem w więzieniu okazuje się… dbanie o cerę! Podczas gdy w zwykłym sklepie zakup kremu Nivea to koszt rzędu 13,98 zł, w więzieniu trzeba zapłacić prawie dwa razy więcej – aż 25,50 zł.

REKLAMA

„Jeśli trafisz do paki i chcesz posmarować twarz Nivea, to powiem ci, że to jest dość droga przygoda!” – komentuje Dymitr Błaszczak.

Podziel się: