„Wsiąkają w łóżko, a później umierają”. Seniorzy nie chcą się szczepić na koronawirusa

REKLAMA

Lekarze rodzinni z Porozumienia Zielonogórskiego alarmują, że seniorów chętnych do szczepień jest bardzo mało. – Z naszej lekarskiej perspektywy, chorowanie seniorów jest szczególnie trudne. Ciężki pobyt, ciężkie chorowanie i ciężkie umieranie. Ci ludzie nie wiedzą, gdzie są, nie tolerują maseczek. Na pewnym etapie choroby po prostu wsiąkają w łóżko, a później umierają – mówi prof. Joanna Zajkowska.

W ocenie medyków z Porozumienia Zielonogórskiego nadal wielu seniorów pozostaje niezaszczepionych, a to przecież dla nich wirus stanowi największe zagrożenie. Lekarze rodzinni są przekonani, że wśród osób starszych minęła już fala entuzjazmu do szczepień przeciwko COVID-19, a obecnie w tej grupie pacjentów chętnych prawie nie ma.

– Argumenty pacjentów bywają kuriozalne. Niektórzy powołują się na opinie swoich dzieci („córka mi nie pozwala”), inni twierdzą, że nie wychodzą z domu, więc nie muszą bać się zakażenia. Jednocześnie odpowiadają twierdząco na pytanie, czy chodzą do sklepu lub kościoła – relacjonuje Wojciech Pacholicki, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.

REKLAMA

Pacholicki wyznaje, że lekarze podstawowej opieki zdrowotnej wzięli na swoje barki zachęcanie seniorów do szczepień, ale ich autorytet nie dla wszystkich bywa wystarczający.

Prof. Joanna Zajkowska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku podkreśla, że tego typu zgromadzenia jak procesja Bożego Ciała, gdzie większość uczestników stanowiły osoby starsze, mogą być dla seniorów niebezpieczne.

– U osób zakażonych wirus znajduje się w ślinie. Jeśli takie osoby głośno śpiewają czy głośno się modlą, to przy niezachowaniu odpowiedniego dystansu, oczywiście transmitują wirusa. Na świeżym powietrzu ryzyko jest mniejsze, ale w kościele czy innym pomieszczeniu zamkniętym zdecydowanie wzrasta – tłumaczy prof. Zajkowska.

REKLAMA

 

Przejdź na stronę główną