Kandydat na prezydenta szokuje. W razie ataku na Polskę nie wysłałby wojska na pomoc

Kandydat na prezydenta Czech deklaruje nie wysyłanie czeskiej armii na pomoc Polsce w razie ataku Rosji
fot. David Sedlecký | CC BY-SA 4.0

Te słowa zszokowały nie tylko Polaków, ale także Czechów. Kandydat na prezydenta tego kraju – Andrzej Babisz – stwierdził, że gdyby Polska została napadnięta, on nie wysłałby czeskiej armii na pomoc. Tym samym otwarcie zadeklarował złamanie Artykułu 5. NATO, który zobowiązuje członków Sojuszu Północnoatlantyckiego do wzajemnej pomocy w razie inwazji obcego wojska na którekolwiek z państw zrzeszonych. Na polityka spadła fala krytyki szczególnie ze strony Czechów. Pod naciskiem nieprzychylnych ocen, Babisz wycofał się ze swojej deklaracji.

REKLAMA

W Czechach trwa zacięta bitwa polityczna przed drugą turą wyborów prezydenckich, która rozstrzygnie, czy na stanowisku najważniejszej osoby w państwie zasiądzie Andrzej Babisz, czy emerytowany generał Petr Pavel. W niedzielę odbyła się debata pomiędzy oboma kandydatami na prezydenta Czech. W jej trakcie padło pytanie o stosunek kandydatów do pomocy Ukrainie oraz ich hipotetyczne zachowanie, jeżeli Rosja napadłaby w następnej kolejności na państwo członkowskie NATO. To po tym pytaniu z ust Andrzeja Babisza miały paść słowa, które w Czechach wywołały burzę.

„W żadnym przypadku nie wysyłałbym naszych dzieci na wojnę. Polska nie zostanie zaatakowana, musimy temu zapobiec” – powiedział Babisz, podkreślając, że pytanie traktuje jako czysto teoretyczne.

REKLAMA

Kandydat na prezydenta Czech nie wysłałby armii na pomoc Polsce, gdyby została zaatakowana

Na kuriozalną odpowiedź Babisza zareagował momentalnie generał Petr Pavel – jego kontrkandydat. Emerytowany wojskowy skrytykował otwarcie konkurenta. „Pan Babisz żyje chyba w innym świecie. Przystąpiliśmy do NATO, aby zapewnić pokój, ponieważ jest to najsilniejsza organizacja obronna. Zawsze, gdy ktoś jest atakowany, inni przychodzą mu z pomocą” – powiedział generał Pavel.

Nie wiadomo, na jaki odzew ze strony wyborców liczył Babisz, deklarując de facto ewentualną zdradę Polski. Rzeczywistość pokazała, że jego słowa nie spotkały się z przychylnością Czechów. Po kilku godzinach kandydat na prezydenta sprostował swoją wypowiedź. Wytłumaczył się na Twitterze.

REKLAMA

„W debacie w ogóle nie chciałem odpowiadać na hipotetyczne pytanie o atak na Polskę czy kraje bałtyckie. Jestem przekonany, że tak się nie stanie i wcale nie chcę się o tym przekonywać. Zapobieganie wojnie jest obowiązkiem światowych polityków” – powiedział Andrzej Babisz, odpowiadając na krytykę po debacie.

Podziel się: