Kłótnie w przypadku niektórych małżeństw to chyba już sport ekstremalny. W Iwoniczu na Podkarpaciu poszło o… placki ziemniaczane. Skończyło się na poparzeniu gorącym tłuszczem, guzem na głowie, raną ciętą i dziurą w brzuchu. Żona wylądowała w szpitalu, a mąż w więziennej celi, ale… wszystko skończyło się szczęśliwie. Krwawe, ciche dni minęły. Nie mają do siebie żalu.
Relacje damsko-męskie potrafią być skomplikowane, ale ta para z południa Polski pobiła rekord najśmielszych interpretacji określenia „skomplikowane”. Kłótnia 51-letniej Marzeny E. i 57-letniego Bogdana E. przypominała akcję rodem z filmu „Pan i Pani Smith”. Na szczęście do strzelaniny nie doszło, ale w ruch poszła broń biała i… w zasadzie wszystko co było pod ręką.
Jak podaje „Fakt” – do zdarzenia miało dojść w upalny lipcowy dzień, w ubiegłym roku. Pani Marzena musiała tego dnia wstać lewą nogą, gdyż humoru nie poprawiała jej nawet szklanka zimnego piwa oraz mąż, przyrządzający obiad. W zasadzie, to właśnie Bogdan E. pokonał pierwszy szczebelek w drabinie eskalacyjnej, gdyż jego wątpliwe umiejętności kucharskie doprowadziły małżonkę do szału.
Kłótnia małżeńska skończyła się dwoma wyrokami. Poszło o placki ziemniaczane
„Zaczęła się czepiać, że ciasto jest nie takie… W końcu wrzuciła patelnię do zlewu i oblała mnie gorącym tłuszczem. Wrzasnąłem ‘co ty wyprawiasz?!’” – opowiadał, cytowany przez „Fakt” mężczyzna, podczas rozprawy w sądzie.
Maszyna ruszyła. Już nikt nie mógł powstrzymać tego konfliktu. Małżeństwo zaczęło się kłócić na całego. Po oblaniu gorącym tłuszczem, pan Bogdan przystąpił do kontrataku i zdzielił panią Marzenę patelnią. Zamiast ogłuszyć kobietę, jeszcze bardziej ją to rozwścieczyła. W mgnieniu oka Marzena E. chwyciła za 20-centymetrowy nóż kuchenny, zadając panu Bogdanowi solidne cięcie. Mężczyzna pochwycił jednak ostrze, wykręcił rękę i skierował nóż w stronę żony. W ferworze walki wbił ostrze w brzuch kobiety!
Kłótnię przerwała krew, cieknąca z brzucha pani Marzeny. Pan Bogdan przeraził się tym, co zrobił. Błyskawicznie przyłożył żonie pieluchę, żeby zatamować krwawienie. Wezwał pogotowie i ukrył się w suterenie. Po 15 minutach było już po wszystkim. Karetka zabrała panią Marzenę, a pan Bogdan został aresztowany.
Prawie się pozabijali, a mimo to sobie wybaczyli? Bogdan E. mógł iść do więzienia na długie lata. Sąd zmienił kwalifikację czynu
Kiedy emocje opadły, małżonkowie zrozumieli, że oboje przesadzili. Spotkali się na sali rozpraw, gdzie… wcale nie żywili do siebie żalu, raczej wzajemnie się usprawiedliwiając. „Nóż obracał się w naszych rękach i jakoś sama się nadziałam” – przekonywała kobieta. Ale sąd nie orzekał tylko o winie mężczyzny. Pani Marzena została skazana na karę w zawieszeniu, w osobnym postępowaniu karnym.
Znacznie gorsze konsekwencje groziły jednak wciąż panu Bogdanowi. Prokuratura zarzuciła mu usiłowanie zabójstwa swojej żony. Z uwagi jednak na tłumaczenia samej ofiary i skruchy oskarżonego, są zmienił kwalifikację czynu. „Doszło tutaj do spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu” – uznał sąd. Bogdan E. został skazany na 3 lata więzienia. Jeśli wyrok się uprawomocni, już w grudniu będzie mógł starać się o zwolnienie warunkowe i wrócić do swojej żony. Oby znów się nie kłócili.