Mocne słowa księdza o wypadku w Chorwacji. „Noc jest po to, żeby spać”

Wypadek
Twitter | AntyAnty

Kilka dni temu doszło do przerażającego wypadku polskiego autokaru w Chorwacji. Wciąż trwa dochodzenie ws. przyczyn katastrofy, w której zginęło 12 Polaków. Autokar jechał do Czarnogóry w ramach pielgrzymki do miejscowości Medjugorje. Nic więc dziwnego, że wypadek komentują także osoby duchowne. „Gdy człowiek się spieszy, diabeł się cieszy” – komentował katastrofę proboszcz parafii, której pięciu mieszkańców zginęło w tej katastrofie.

REKLAMA

Polacy nie otrząsnęli się jeszcze po dramatycznym wypadku na chorwackiej autostradzie A4 w pobliżu Zagrzebia. W sobotę 6 sierpnia, w godzinach porannych, autobus nagle zjechał z drogi, wbijając się w rów, przecinający autostradę. W wyniku zderzenia zginęło 12 osób a 32 zostały ranne – w tym większość ciężko.

Przód autokaru został niemal doszczętnie zmiażdżony. O prawdziwym szczęściu mogą mówić ci, którzy siedzieli na tyłach pojazdu. Tamta część autobusu uchroniła się przed najgorszymi skutkami potężnego uderzenia. Wieść o tej wielkiej tragedii szybko zdominowała zarówno chorwackie, jak i polskie media. O wypadku mówią wszyscy, jest także wielu komentatorów a wśród nich osoby duchowne, których ta katastrofa bezpośrednio dotyczy. Autokar zmierzał do Medjugorje w ramach pielgrzymki.

REKLAMA

Ksiądz skomentował wypadek w Chorwacji. Zginęło tam 5 jego parafian. „Ktoś mnie zapytał: gdzie był Bóg…”

Wypadek polskiego autobusu w Chorwacji to niejako osobista tragedia duchowieństwa. Z racji, iż poszkodowani zmierzali na pielgrzymkę do świętego miejsca, księża są przerażeni takim wydarzeniem. Głos zabrał ksiądz – proboszcz miejscowości, z której pochodziło pięć ofiar śmiertelnych katastrofy autokaru. Nie szczędził gorzkich słów. Według niego do wypadku mogło nie dojść, gdyby nie „nadrabianie kilometrów”.

„Ktoś mnie zapytał: gdzie był Pan Bóg, gdy doszło do tego wypadku? A co może Pan Bóg, gdy człowiek chce być od niego mądrzejszy i zamiast w nocy odpoczywać, nadrabia kilometry. Zwrócił pan uwagę, że do takich tragedii dochodzi zawsze w nocy albo nad ranem?” – pytał retorycznie reportera Onetu ks. Janusz Smerda, proboszcz miejscowej parafii pw. św. Mikołaja. Dodał przy tym, że nie chce nikogo obwiniać za to, co się stało.

REKLAMA

„Ja sam też byłem trzy lata temu na pielgrzymce do Medjugorie. I zatrzymaliśmy się po drodze i przenocowaliśmy w hotelu na Węgrzech, żeby odpocząć i nabrać sił na dalszą drogę. Noc jest po to, żeby spać. Tak, jak w niedzielę należy odpocząć po tygodniu pracy i poświęcić ten dzień panu Bogu i rodzinie” – mówił duchowny.

Na koniec proboszcz zacytował „klasyka” stwierdzając, że ludzie powinni przestać się spieszyć.

„Jest takie powiedzenie: gdy się człowiek spieszy, diabeł się cieszy. […] Ta tragedia pokazuje nam, że powinniśmy się częściej zatrzymywać w naszej pogoni za czasem i pieniądzem” – zakończył duchowny w rozmowie z portalem „Onet”.

Podziel się: