To miała być jedna z największych rewolucji w ostatnich latach. Rząd od miesięcy zapowiadał zmiany, które skutkowałyby „obcięciem” niektórym Polakom 1/3 pensji. Chodzi o pełne oskładkowanie umów cywilnoprawnych, które miało wejść w życie już od 1 stycznia 2025 roku. Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz poinformowała, że premier Donald Tusk podjął decyzję o wstrzymaniu reformy co najmniej do 2026 roku.
Pełne oskładkowanie – zwane także „ozusowaniem” – umów cywilnoprawnych było elementem negocjacji nad przyznaniem Krajowego Planu Odbudowy przez Komisję Europejską. Zobowiązał się do tego jeszcze poprzedni rząd, a kolejny przejął po nim plany, które miały wejść w życie od 1 stycznia przyszłego roku. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej szuka obecnie alternatywnego rozwiązanie, które jednocześnie mogłoby zostać zaakceptowane przez KE.
Rząd odkłada na później pełne oskładkowanie umów cywilnoprawnych. „Co najmniej do 2026 roku tej reformy nie będzie”
Pewne jest już więc, że reforma nie wejdzie w życie od 1 stycznia, a zostanie wręcz opóźniona. . Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz ujawniła w rozmowie na antenie radia TOK FM, że pełne oskładkowanie umów cywilnoprawnych zostanie opóźnione do co najmniej 2026 roku.
„Rozmawiałam o tym z panem premierem i widzę, że na dzisiaj jest decyzja, że do 2026 r. tej reformy w taki sposób nie będzie” – mówiła szefowa resortu funduszy.
Reforma co prawda zabezpieczyłaby dodatkowo pracowników, ale byłoby to obarczone ogromnym kosztem – nawet 1/3 pensji! Infor wyliczył, ile kosztowałoby oskładkowanie umów zlecenie przy miesięcznym wynagrodzeniu w wysokości 5000 złotych brutto. Obecnie na konto zleceniobiorcy (na rękę) wpływa z tej kwoty 4070 złotych netto. Po zmianach byłoby to już tylko 3512 złotych netto. Dodatkowe koszty poniesie także pracodawca, który zamiast 5000 złotych musiałby (wraz ze składkami) zapłacić 6024 złote.