Aby przeciwstawić się wrogiemu lotnictwu, polska armia potrzebuje sprawnej i nowoczesnej obrony przeciwlotniczej. Co do jej nowoczesności – a raczej jej braku – nie było do tej pory wątpliwości. Problem w tym, że przestarzałe zestawy rakietowe, pamiętające lata 50. XX wieku, nie są w pełni sprawne – informuje portal o2.pl.
Baterie S-125 NEWA to podstawa obrony przeciwlotniczej, stojącej na straży polskiego nieba. Ten poradziecki system otrzymaliśmy jeszcze od poprzedniego „wielkiego brata” – ZSRR. Nikogo nie zdziwi więc fakt, że jest to już przestarzały sprzęt, co z kolei sprzyja częstym awariom. Byłoby nie najgorzej, gdyby naprawy usterek były systematyczne i efektywne. Tymczasem serwisowaniem zestawów NEWA zajmuje się tylko jedna firma, która nie radzi sobie z tym zbyt dobrze.
Naprawami tego systemu rakietowego zajmują się Wojskowe Zakłady Elektroniczne S.A z podwarszawskiej Zielonki. Osoby powiązane z tym podmiotem informują, że serwis tych leciwych zestawów zajmuje coraz więcej czasu, a naprawy są coraz gorszej jakości. Potwierdza to także Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Dziennikarze portalu o2.pl dotarli do osób bezpośrednio związanych z zakładami w Zielonce. Jak informują – czas remontu głównego zestawu trwał nawet 9 miesięcy, podczas, gdy formalnie miało to trwać jedynie miesiąc! Sytuacja jest spowodowana, m. in. trudnościami w pozyskaniu części do ponad półwiecznych S-125 NEWA. Trzeba je sprowadzać mało przejrzystymi i prymitywnymi metodami – przez państwa ościenne.
Inny informator portalu o2.pl mówi o sytuacjach, w których – po przeprowadzeniu remontów – sprzęt wielokrotnie nie dojeżdżał do jednostki przez to, że serwisowanie było tak marnej jakości. Warto dodać, że jednostka korzystająca z tych systemów wcale nie jest tak bardzo oddalona od zakładów – mieści się w Sochaczewie.
Komentarza w tej sprawie udzieliło portalowi o2.pl także Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, z którego komunikatu wynika, iż – po remoncie – zestawy często nie wyjeżdżały nawet z zakładów.
Całą sytuację skomentował też były wojskowy, wysokiej rangi – gen. Mirosław Różański. Uważa, że systemy NEWA należy raczej „wstawić do muzeum”.
„Sam fakt, że ktoś chce modernizować Newy, jest absurdalny. To nadaje się bardziej do wstawienia do muzeum i prezentowania jako niegdyś dobry sprzęt. Przed czym one miałyby nas chronić? A jeśli do tego dochodzą opóźnienia w naprawach i remontach, to sprawa jest jeszcze bardziej absurdalna. Nie ma sprzętu – nie ma szkolenia, nie ma odnawiania nawyków wśród żołnierzy” – mówi gen. Mirosław Różański, były Dowódca Generalny, cytowany przez o2.pl.