Według ustaleń austriackich mediów skutki wojny na Ukrainie mogą zostać przeniesione na kraje ościenne – być może nawet już teraz. Dziennikarze ustalili, że część broni, która jest przekazywana na Ukrainę… nie trafia na front. Można ją znaleźć za to na internetowym czarnym rynku, gdzie handel takimi przedmiotami kwitnie w najlepsze.
Wojna jest przekleństwem nie tylko w czasie jej trwania. Nawet po jej zakończeniu – przez długi czas – mogą być odczuwalne jej skutki. Austriacki „Exxpress” przypomina, jak po krwawych wojnach w byłej Jugosławii Europę zalała fala broni, która tam już nie była potrzebna, za to popyt zapewniły wszelkiej maści grupy przestępcze i terrorystyczne. Dzisiaj handlarze bronią mają do dyspozycji nowe technologie, co tylko usprawnia ten proceder.
Austriacki portal opisał, że w ciemnych czeluściach internetu (w tzw, „darknecie” lub „deep webie” kwitnie handel bronią. Można tam kupić wszelkie oporządzenie militarne, które pochodzi z terenów, ogarniętych konfliktami wojskowymi. Jak wszyscy dobrze wiemy – taki konflikt, na pełną skalę, rozgrywa się zaraz za naszą wschodnią granicą.
„Exxpress” – powołując się na rosyjski kanał informacyjny na Telegramie – przekazał, że na internetowy czarny rynek może trafiać broń, pochodząca z zachodnich dostaw dla Ukraińców. Na podejrzanych aukcjach lądują kamizelki kuloodporne, granaty, broń długa a nawet… wyrzutnie przeciwpancerne „Javelin”!
Za sprzedażą takiej broni może stać którakolwiek ze stron konfliktu – czy to Rosjanie, czy Ukraińcy. Rosjanie przejmują przecież ukraińską broń, kiedy wypierają obrońców ze swoich pozycji. To czy zaraportują zdobycie uzbrojenia do dowódcy (albo czy zaraportują CAŁĄ zdobytą broń), zależy już tylko od nich. To, co w papierach nie widnieje, można upłynnić na czarnym rynku.
W warunkach wojennych przemyt jest dużo łatwiejszy
W warunkach, gdzie Rosjanie wywożą z Ukrainy tony przejętego sprzętu, łatwo przemycić np. broń. Można przemycić w zasadzie wszystko. Na linii frontu nie za bardzo działają także spisane w eleganckich salach, w dobrej atmosferze, konwencje międzynarodowe.
„Każda wojna, jak ta w Ukrainie, niesie zagrożenie, że ktoś będzie chciał zarobić nawet na legalnie kupowanej broni. W takich warunkach nie jesteś fizycznie w stanie zapanować nad takimi ilościami transportowanego uzbrojenia. Część broni zostanie utracona i zawsze jest pole do jakiegoś interesu” – mówił portalowi „o2.pl” były funkcjonariusz kontrwywiadu wojskowego w stopniu podpułkownika.