Ratownicy uznali, że 62-latek zmarł i przykryli go workiem. Mężczyzna żył jeszcze miesiąc!

Fot. Creative Commons

Jak informuje Polsat, w Ochotnicy Górnej w Małopolsce doszło do kontrowersyjnego zdarzenia. Ratownicy medyczni uznali, że 62-latek zmarł, w efekcie czego przykryli go czarnym workiem. Jak się jednak okazało, mężczyzna przeżył jeszcze miesiąc.

REKLAMA

Przedstawienie tej niezwykle tragicznej sytuacji miało miejsce w programie ,,Interwencja”. 62-letni mężczyzna 11 grudnia źle się poczuł i podejrzewał, że może mieć zawał. Do ośrodka zdrowia zawiózł go kolega, z którym jechał do pracy.

Gdy dojechaliśmy, zdążył powiedzieć, że robi mu się czarno przed oczami i w tym momencie mu głowa opadła. Wybiegłem z auta, powiedziałem pielęgniarce, że to chyba zawał. Ta podeszła, popatrzyła i stwierdziła, żeby jechać do Dolnej, tam jest podstacja pogotowia i karetka – powiedział drugi z mężczyzn, cytowany przez portal Gazeta.pl.

Kolega 62-latka postanowił więc tak zrobić i zawiózł go do oddalonej o 11 kilometrów stacji pogotowia.

REKLAMA

Wbiegłem do nich, do tych ratowników i krzyczałem, że mam nieprzytomnego człowieka i że go w klatce bolało. Ratownik podszedł do samochodu i stwierdził, że już jest siny. Pierwsze, o co mnie pytał, to czemu nie została udzielona pomoc już przy ośrodku, a karetka nie była do ośrodka wzywana – mówił.

Ratownicy przeprowadzili godzinną reanimację, która według nich nie dawała żadnych skutków. W efekcie przykryli 62-latka czarnym workiem. Na miejsce przyjechała jego córka.

Ja szybko wyskoczyłam z auta, podleciałam do taty. Zdążyłam mu odkryć z twarzy ten worek i tata wziął głęboki oddech, miał otwarte oczy. I ja jeszcze wtedy na kolanach błagałam, żeby go ratowali, że on żyje. To sanitariusze odpowiedzieli mi, że to jest wynikiem leków, które mu zostały podane. Wtedy straciłam przytomność – wyznała.

Bliscy mężczyzny wyznali, że kiedy ten łapał oddech, ratownicy stwierdzili, że „jest to już zgon”, natomiast stan 62-latka tłumaczyli reakcją na leki. Po przybyciu na miejsce policja oświadczyła, że najpewniej będzie potrzebna sekcja zwłok.

REKLAMA

W nocy tego samego dnia rodzina mężczyzny otrzymała telefon, że ten jednak żyje i znajduje się na OIOM-ie. Jego stan był jednak krytyczny i po miesiącu, 11 stycznia zmarł.

Podziel się: