Rosjanie zagłodzili go na śmierć! Makabryczne odkrycie pod Warszawą

Szczątki martwego psa znalezione w budynku, dzierżawionym przez rosyjską ambasadę. Został zagłodzony na śmierć
fot. KPP Wysokie Mazowieckie

Po wybuchu wojny na Ukrainie w Polsce zaczęła się wielka „derusyfikacja” – w różnych tego słowa znaczeniach. W połowie kwietnie umowy na dzierżawę gruntów nad Zalewem Zegrzyńskim wypowiedziały Rosjanom Lasy Państwowe. Federacja Rosyjska (a przedtem Związek Sowiecki) dzierżawiła tam ziemię i budynki od lat 80. W jednym z domków letniskowych, mieszczących się na wcześniej dzierżawionych terenach, dokonano makabrycznego odkrycia.

REKLAMA

Jak podaje „Super Express” – w środę 2 listopada funkcjonariusze straży leśnej Lasów Państwowych zabezpieczyli ośrodek na Zegrzem, który przez długi czas był dzierżawiony przez Ambasadę Federacji Rosyjskiej w Warszawie. W jednym z domków letniskowych, znajdujących się na dużej działce, strażnicy musieli zmierzyć się z szokującym widokiem.

„Ośrodek jest całkowicie zdewastowany. Rosjanie zniszczyli wszystko, powyrywane są nawet kable ze ścian” – przekazał Michał Gzowski rzecznik Lasów Państwowych.

REKLAMA

Wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka przekazał, że obecnie jest prowadzona na terenie ośrodka inwentaryzacja oraz ocena techniczna odebranego Rosjanom miejsca. „Mam nadzieję, że po jej zakończeniu zaproponowane zostanie nowe zagospodarowanie terenu” – powiedział minister, cytowany przez „SE”.

Pracownicy Lasów Państwowych znaleźli zwłoki w jednym z domków na terenie, przejętym od rosyjskiej ambasady. Pies mógł zostać zagłodzony na śmierć!

Zdewastowane pomieszczenia i wyrwana ze ścian instalacja elektryczna to jednak nie wszystko, z czym musiały mierzyć się służby, eksplorując teren, który przez lata był gospodarowany przez Rosjan. W jednym z domków znaleziono szczątki martwego psa. Prawdopodobnie został zagłodzony na śmierć.

REKLAMA

„Nie jest to dzikie zwierzę. Zachowały się jego wąsy i uszy. Według wstępnych oględzin możemy stwierdzić, że pies był zamknięty w pomieszczeniu przez kilka miesięcy. Domek letniskowy, w którym odnaleziono jego kości, był szczelnie zamknięty. Reszta budynków miała pootwierane drzwi, powybijane okna, ten – nie” – przekazał Michał Gzowski, rzecznik Lasów Państwowych, cytowany przez „SE”.

Można dojść do wniosku, że ktoś zamknął tam zwierzę celowo – i celowo go nie wypuszczał. „Będziemy sprawdzać, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa. Jednak najprawdopodobniej, nieświadomie lub z premedytacją, ktoś zamkną tego psa w środku. Rosjanie mieli na pewno ich kilka. Przy budynku, gdzie mieszkali, stoją dwie budy” – dodaje rzecznik prasowy.