Przerażające! 61-latek z Kątów Trzebuskich w powiecie rzeszowskim dopuścił się okrutnych czynów wobec kilku małych piesków. Wiesław O. miał najpierw rzucać szczeniętami o ziemię, a potem wrzucić je wszystkie do worka i utopić w pobliskim stawie. Choć to bestialstwo nie mieści się w głowie, koledzy 61-latka bronią mężczyzny.
Wiesław O. to postać bardzo dobrze znana lokalnym mieszkańcom. Należy do tej części lokalnej społeczności, która nie stroni od alkoholu. Wręcz przeciwnie – wspólnie z kolegami mężczyzna miał robić najgorsze rzeczy, aby tylko pozyskać pieniądze na zakup używek, podaje „Super Express”.
„Ja już mu parę razy zwracałam uwagę, że on pijak to jedno, ale nieraz już tutaj chodził po podwórku i coś zginęło. Przecież on nie pracuje, a pije. To skądś pieniądze musi mieć. On jest łobuz i każdy tu od niego stroni, bo nie chce mieć problemów. Ci koledzy jego tak samo. Awanturnicy i nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. My tu mówimy na niego „Mitręga”. Nic niewart, a problemów tylko narobi i jeszcze despoci” – powiedziała w rozmowie z dziennikarzami sąsiadka 61-latka.
Morderca szczeniąt nieuchwytny! „Policji, ani nikomu na Wieśka nie doniesiemy”
Jak podaje „SE” – nikt z mieszkańców wsi nie powiedział pozytywnego słowa na temat Wiesława O. Bronią go tylko jego najbliżsi koledzy. Reszta jest wstrząśnięta zachowaniem mężczyzny. 61-latek jest podejrzany o bestialskie wymordowanie 8 szczeniaków. Mężczyzna miał najpierw rzucać pieskami o ziemię, a potem spakować je w worek, a ten zatopić w jednym z pobliskich stawów. Potwierdza to prokuratura.
„Informuję, że KPP w Sokołowie Małopolskim prowadzi postępowanie przeciwko 61-letniemu mężczyźnie, który w miejscowości Kąty Trzebuskie ze szczególnym okrucieństwem uśmiercił 8 szczeniąt tj. o przestępstwo z art. 35 ust.2 ustawy o ochronie zwierząt. Mężczyzna przyznał się do winy. Trwają ustalenia czy był już karany. Za to przestępstwo grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5” – przekazała Małgorzata Obłoza Prokurator Rejonowy z Rzeszowa, cytowana przez „SE”.
Choć mężczyznę bardzo trudno zastać w domu, dziennikarze namierzyli go w odwiedzinach w sąsiedniej wsi. Mężczyzna nie przyznał się jednak, że jest Wiesławem O. Reporterom wmawiał nawet, że nie zna miejscowości, w której sam mieszka! Milczeli również koledzy, którzy przebywali w jego towarzystwie. Stwierdzili, że „policji, ani nikomu na Wieśka nie doniosą, bo ten ma pracować z nimi i jest porządny”.