W trakcie zbierania podpisów na rzecz list Prawa i Sprawiedliwości przez wrocławskiego radnego Michała Kurczewskiego doszło do ogromnego zamieszania. Doszło do starcia zwolenników obu stron. Poleciały też niewybredne wyzwiska.
Wrocławski radny PiS rozpoczął akcję zbierania listów poparcia pod swoją kandydaturą do sejmu. Zwolenniczka opozycji ustawiła obok niego tabliczkę, na której widniał napis „Czekam na wiatr, co rozgoni Kaczora i innych gamoni”. Inni nie byli z tego powodu zadowoleni.
Jak opisuje portal WrocławskieFakty.pl, przeciwnicy i zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości zaczęli wymieniać się uprzejmości, których sporą część stanowiły liczne wulgaryzmy. Mało brakowało, a doszłoby do rękoczynów.
– Kur*** Dziady! Do domu! Won! – krzyczał jeden z przeciwników zbierania podpisów przez PiS. – Spieprzajcie do Berlina – odpowiadał zwolennik Zjednoczonej Prawicy. – Lepiej do Berlina niż do Moskwy – spuentowała go z kolei starsza kobieta, stojąca nieopodal epicentrum awantury.
W trakcie żarliwej wymiany zdań pojawiały się argumenty dotyczące szczepień, lockdownu, praworządności czy relacji z Unią Europejską. – Ludzie was nie chcą! Nie chcą tej władzy za to, coście zrobili! Kogo reklamujesz, człowieku? Kogo reklamujesz ku***?! – wykrzyczał przejeżdżający w pobliżu rowerzysta.