
Dwaj bracia ledwo przychodząc na świat poznali, czym jest piekło. 1,5-roczny Filip i 3-miesięczny Piotruś byli katowani przez Marcina G. Gehenny nie przetrwał młodszy z braci – Piotruś. Za doprowadzenie do tragedii G. grozi nawet dożywocie. Ukarana może zostać także matka chłopców.
Prokuratura Rejonowa w Głogowie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Marcinowi G. i Monice M. z Przemkowa – donosi „Super Express”. Rodzice dwóch malutkich chłopców od urodzenia potwornie się nad nimi znęcali. Filip ma 1,5 roku, a jego młodszy brat Piotr – w momencie śmierci zaledwie 3 miesiące.
To właśnie najmłodszy chłopiec, Piotruś, trafił w ubiegłym roku do szpitala w Głogowie. Wówczas cała sprawa ujrzała światło dzienne. Rodzice powiedzieli lekarzom, że 3-miesięczne niemowlę „zachłysnęło się mlekiem”. Personel szpitala niestety nie dopatrzył się wtedy żadnych niepokojących obrażeń u dziecka.
Dopiero 28 lutego ubiegłego roku, kiedy Piotruś trafił do szpitala po raz drugi, było już jasne, że niemowlę zostało skatowane. Marcin G. uderzył maluszka w głowę, bo tej zaczął płakać. W efekcie doszło do rozległych obrażeń czaszki – złamania obu kości ciemieniowych. Po wezwaniu karetki mężczyzna powiedział ratownikom, że chłopiec nie mógł zaczerpnąć oddechu po podaniu kaszki.
Marcinowi G. i Monice M. grozi długoletnie więzienia za skatowanie na śmierć ich 3-miesięcznego synka
„Po przeprowadzeniu badań stwierdzono u chłopca przebyty uraz czaszkowo-mózgowy oraz zmiany niedokrwienne i niedotlenieniowe mózgu. Kolejne badania ujawniły, oprócz złamania kości ciemieniowych, obrzęk mózgu, który zazwyczaj powstaje po ciężkim urazie głowy” – przekazała rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy Liliana Łukasiewicz, cytowana przez „SE”.
Rodziców chłopców zatrzymano. W toku śledztwa okazało się, że bracia przeżywali we własnym domu istny horror. Krzyczano na nich, byli bici i popychani, a czasem nawet kopani. Rodzice bardzo często zostawiali maluchy bez opieki.
„Ponadto w stosunku do młodszego syna rodzicom zarzucono także spowodowanie u chłopca złamanie żebra i kości czaszki, a także spowodowanie licznych zmian niedokrwiennych w mózgu, powstałych na skutek wcześniejszych uderzeń w głowę, co stanowiło chorobę realnie zagrażającą życiu” – wyjaśniła prok. Łukasiewicz.
1,5-roczny Filip z powodu katowania zatrzymał się w rozwoju na poziomie 6-miesięcznego dziecka. Piotruś zapłacił najwyższą cenę – zmarł wskutek odniesionych obrażeń.
Marcinowi G. i Monice M. postawiono zarzuty. G. grozi nawet dożywocie.