Aktywiści przykleili się do podłogi salonu Volkswagena. Pracownicy nie mieli litości! [FILM]

Aktywiści klimatyczni przykleili się do podłogi w salonie Volkswagen. Wytrzymali kilkanaście godzin
fot. Twitter

Kolejni aktywiści postanowili dać wyraz swojego zaniepokojenia korzystaniem przez koncerny z paliw kopalnych, przyklejając się tym razem do podłogi w muzeum i salonie przy głównej fabryce Volkswagena w Niemczech. Takie przypadki mają miejsce coraz częściej i z reguły w ciągu kilkudziesięciu minut na miejscu zjawia się policja oraz ratownicy, którzy odklejają delikwentów od tego, do czego się przykleili. Tym razem jednak było inaczej, a eko-bojownicy zostali poddani próbie cierpliwości.

REKLAMA

W zeszłym tygodniu świat obiegły sceny, kiedy dwie aktywistki klimatyczne – wzywające do zaprzestania wykorzystywania ropy naftowej na świecie – oblały obraz „Słoneczniki” van Gogha zupą pomidorową z puszki. Następnie obie kobiety przykleiły się klejem do ściany wystawy. Na szczęście obraz był chroniony szkłem, więc dzieło nie było zagrożone.

Podobna sytuacja powtórzyła się w środę wieczorem, ale miał nieco inny przebieg. Dziewięciu aktywistów z grupy Scientist Rebellion włamało się do Autostadt – muzeum i salonu samochodowego naprzeciwko głównej fabryki Volkswagena w Wolfsburgu – aby następnie przykleić się silnym klejem do podłogi w pawilonie Porsche. Aktywiści przyrzekli kontynuować protest do czasu, aż Volkswagen zacznie lobbować u niemieckich ministrów za dekarbonizacją.

„Dziewięciu z nas przywarło do podłogi, a część z nas prowadziła strajk głodowy, dopóki nasze żądania dekarbonizacji niemieckiego sektora transportowego nie zostaną spełnione” – napisał na Twitterze Grimalda.

REKLAMA

Aktywiści klimatyczni przykleili się do podłogi w salonie-muzeum Volkswagena. Pracownicy zgasili światła i wyłączyli ogrzewanie

Pracownicy Autostadt… nie zamierzali im przeszkadzać w wypełnieniu obietnicy. Wyłączyli większość świateł oraz ogrzewanie w pomieszczeniu i zostawili aktywistów tam, gdzie się przykleili. Pro-klimatyczni bojownicy znużyli się swoją walką już po kilku godzinach, narzekając na to, że pracownicy muzeum nie przynieśli im nic do jedzenia – przekazał brytyjski dziennik „Daily Mail”. Żalili się ponadto na niemożność wyjścia do toalety.

REKLAMA

Na brak jedzenia nie narzekał Gianluca Grimalda, który ogłosił strajk głodowy wraz z częścią jego ekipy. Zaniepokoił się jednak tym, że jego ręka – którą wcześniej przytwierdził superklejem do podłogi – zaczęła puchnąć.

REKLAMA

Po jednodniowej rewolucji demonstranci mieli już dość. Grimalda zgodził się na „oklejenie” go od podłogi i przewiezienie do szpitala. Reszta aktywistów została aresztowana.

„Lekarze stwierdzili możliwość wystąpienia zagrażających życiu zakrzepów krwi w mojej ręce i zalecili natychmiastowy transfer do szpitala” – napisał na Twitterze Grimalda.

Podziel się: