To mogło skończyć się wielką tragedią! 38-letni mieszkaniec gminy Tarłów w województwie świętokrzyskim zabarykadował się w swoim mieszkanie, a następnie odkręcił kurek butli z gazem. Policję zawiadomiła sąsiadka, którą zaniepokoiło jego zachowanie i to co mówił mężczyzna. Na miejscu policjanci napotkali problem – nie mogli dostać się do mieszkania. Gaz cały czas się ulatniał…
Do zdarzenia doszło w poniedziałek wieczorem w jednym z bloków w gminie Tarłów (woj. świętokrzyskie). Jak donosi polsatnews.pl – policjanci z Opatowa i Ożarowa interweniowali tam po telefonie jednej z mieszkanek bloku, która powiadomiła dyspozytora telefonu 112 o dziwnym zachowaniu jej sąsiada. Mówiła, że jest „zdenerwowany” i „mówi niepokojące rzeczy”.
Czujność kobiety była na wagę życia wszystkich mieszkańców. Okazało się bowiem, że z mieszkania 36-letnie mężczyzny ulatnia się gaz. 36-latek celowo zabarykadował się w mieszkaniu, a następnie odkręcił kurek butli z gazem. Przy wystąpieniu zapłonu budynek mógł zostać częściowo wysadzony.
36-latek zabarykadował się w mieszkaniu z odkręconą butlą z gazem. Gdyby nie reakcja sąsiadów, mogłoby dojść do tragedii
Na szczęście policjanci zjawili się na miejscu w samą porę. Już wchodząc na klatkę bloku wyczuli zapach ulatniającego się gazu. Zapukali do drzwi 36-latka, ale ten odmawiał współpracy. Zamknął drzwi wejściowe oraz wszystkie okna i nie chciał wpuścić funkcjonariuszy.
Finalnie policjanci zdecydowali się wyważyć drzwi. Po wejściu do mieszkania zastali 36-latka, leżącego w łóżku. W innej części mieszkania stała odkręcona butla z gazem. Funkcjonariusze wyprowadzili mężczyznę na zewnątrz i zawiadomili pogotowie. Decyzją medyków 36-latek został przetransportowany do szpitala – podaje polsatnews.pl.
Policjanci podkreślają, jak ważna w tej sytuacji była zdecydowana reakcja sąsiadów. Gdyby nie to, w Tarłowie mogłoby dojść do niewyobrażalnej tragedii.
„Dzięki czujności sąsiadów i zdecydowanej reakcji policjantów tragedii udało się uniknąć” – przekazano na stronie internetowej komendy policji w Opatowie.