Jak to zwykle bywa, kiedy umiera sportowiec, serca fanów są rozdarte. W wieku 49 lat zmarł piłkarz Legii i Polonii Warszawa. Jego zgon był zdecydowanie przedwczesny. Na emeryturze pomagał swojemu rodzimemu klubowi, z którym awansował z piątej do trzeciej ligi.
Nie żyje były piłkarz warszawskiej Legii i Polonii – Artur Kupiec. Mężczyzna zmarł nagle w wieku 49 lat. Przyczyna śmierci nie jest znana. Zgon nastąpił w poniedziałkowy poranek. Jak donosi „Echo Dnia” – mężczyzna źle się poczuł i pomimo reanimacji nie udało się go uratować.
„Można śmiało pisać, że był ikoną klubu, bo mało kto w ostatnich 20 latach zrobił tak wiele dla naszego klubu. Wychowanek Broni. Jako 18-latek przeniósł się do Legii Warszawa. Tam zadebiutował w ekstraklasie, tam miał możliwość grania w europejskich pucharach. Miał bogatą przygodę z piłką. Korona Kielce, Polonia Warszawa, Hutnik Warszawa, Ceramika Opoczno, czy też Mazowsze Grójec. U schyłku swojej kariery postanowił pomóc Broni. Jako grający trener w sezonie 2007/08 awansował z zespołem z piątej… do trzeciej ligi” – czytamy na oficjalnej stronie Broni Radom.
Artur Kupiec urodził się 26 stycznia 1972 roku w Skarżysku-Kamiennej. Piłkarz był wychowankiem Broni Radom. Talent pozwolił mu później przenieść się do większych warszawskich klubów. Grał m.in. w Polonii, Legii i Hutniku. Po zakończeniu kariery piłkarskiej został trenerem – prowadził, m.in. swój pierwszy klub, Broń Radom, oraz Siarkę Tarnobrzeg.
„Po sukcesach w 2012 roku został trenerem Siarki Tarnobrzeg. Potem jeszcze dwukrotnie wracał do Broni. W 2018 roku jeszcze raz wywalczył z Broni Radom. W sumie po raz trzeci. Był też w 2010 roku Najpopularniejszym Trenerem Ziemi Radomskiej. Mówiono o nim wówczas „Król Artur”, bo odnosił duże sukcesy!” – napisano w ramach pożegnania piłkarza.