Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski w ostrych słowach skrytykował łamanie przez wiernych obowiązku noszenia maseczek ochronnych w kościołach podczas mszy świętych. Zdaniem duchownego jest to grzech.
–To złamanie piątego przykazania – podkreślił w rozmowie z portalem Wirtualna Polska, zaznaczając, że „oczywiście nie chodzi o zabijanie w sensie dosłownym, a o narażanie życia i zdrowia innych przez własną nieodpowiedzialność lub lekkomyślność”.
– To grzech i należy się z niego spowiadać – podkreślił kapłan. – Maseczki są obowiązkowe w czasie mszy. Nie obejmuje to duchownych, ale ja, udzielając komunii, zawsze zakładam maseczkę, żeby minimalizować zagrożenie – stwierdził.
– Przecież wystarczy, że na msze przyjdzie jedna osoba zakażona. Koronawirus rozsieje się bardzo szybko i chorych może być wiele osób – powiedział duchowny. – Moi podopieczni z domów opieki nie wychodzą od pięciu miesięcy. Nawet do kościoła. By uniknęli choroby, odprawiam im msze polowe – oświadczył ks. Isakowicz-Zaleski.
Słowa te nabierają szczególnego znaczenia w kontekście czwartkowego komunikatu sanepidu, który poszukuje wiernych z parafii w Piszkowicach pod Kłodzkiem (woj. dolnośląskie). Okazało się, że tamtejszy proboszcz, który miał kontakt z wiernymi, odprawiał msze i udzielał komunii, jest zakażony koronawirusem.