Po przegranych wyborach parlamentarnych dziennikarze Telewizji Publicznej wciąż starają się przekonywać, że w ostatnich latach rzetelnie wykonywali swoje obowiązki. Prowadzący Miłosz Kłeczek podczas programu „Za czy przeciw” przyznał, że TVP ujawniła „dziesiątki afer”.
Podczas kampanii wyborczej opozycja zapowiadała, że po dojściu do władzy dokona wielkich zmian w TVP. W trakcie jednego z wieców Donald Tusk przyznał, że „po wygranych wyborach i utworzeniu nowego rządu będziemy potrzebowali dokładnie 24 godziny, żeby telewizja pisowska zamieniła się w publiczną”.
Zapowiedzi te były związane z zarzutami, jakie od lat stawiane są Publicznej Telewizji. Najpierw pod wodzą Jacka Kurskiego, a następnie Mateusza Matyszkowicza TVP faworyzowała PiS w materiałach informacyjnych, podczas gdy opozycja najczęściej była przedstawiana w negatywnym świetle.
Pracownik TVP Miłosz Kłeczek był innego zdania. – Dzięki TVP w obecnym kształcie mamy pluralizm medialny. Widzowie otrzymują rzetelną informacje. Odkryliśmy dziesiątki afer, które nigdy nie ujrzałyby światła dziennego – powiedział w środowym wydaniu programu „Za czy przeciw”.
Dodatkowo Kłeczek przyznał, że jego koledzy z Woronicza „pytają polityków o trudne sprawy”. – Te pytania wcześniej nie były zadawane. Czy to naprawdę tak bardzo wam przeszkadza? – zwrócił się do Jarosława Rzepy z PSL, nie dając mu dojść do słowa.
Kochani, red. Miłosz Kłeczek opowiedział dowcip: pic.twitter.com/AZmK0M8EpB
— Ogladam"Wiadomości",bo nie stać mnie na dopalacze2 (@OgladamW) November 22, 2023