Szokujące zachowanie nauczycielki z Poznania. „Chcę zobaczyć twój tyłek, pokażesz mi?”

Nauczycielka krzyczała na ucznia i szarpała go? W poznańskiej szkole podstawowej odbyła się kontrola MEiN
fot. Pixabay

Dantejskie sceny w poznańskiej szkole! „Krzyczała na nasze dziecko, groziła, zastraszała” – twierdzą rodzice jednego z uczniów Szkoły Podstawowej nr 84 w Poznaniu. Nauczycielka placówki miała nawet używać rękoczynów, aby wyprowadzić chłopca z sali lekcyjnej. Na mocne zarzuty nie ma stanowczej odpowiedzi szkoły. Dyrektor placówki Aleksandra Stachowska zapewnia, że sprawa została wyjaśniona, jednocześnie nie chce komentować sprawy, tłumacząc się obowiązującymi przepisami – donosi „Głos Wielkopolski”.

REKLAMA

Do redakcji regionalnego dziennika zgłosili się rodzice jednego z uczniów Szkoły Podstawowej nr 84 w Poznaniu. Jak twierdzą – 26 października na terenie placówki jedna z nauczycielek przeprowadziła rozmowę z sześciorgiem dzieci, dotyczącą zabawy, mającej miejsce dzień wcześniej. Według wersji rodziców, nauczycielka miała krzyczeć na uczniów – w tym na ich dziecko. Później kobieta rzekomo szarpała chłopca.

„W pewnym momencie chwyciła naszego syna mocno za nadgarstek i szarpiąc wyprowadziła na korytarz. Taką wersję wydarzeń usłyszeliśmy. Świadkami zdarzenia na korytarzu były dwie nauczycielki ze świetlicy, które nie zostały wezwane na przesłuchanie przed rzecznikiem dyscyplinarnym, monitoring z korytarza nie został również zabezpieczony pomimo naszej prośby. Rzeczniczka na informację o chwyceniu za rękę i szarpaniu przez nauczycielkę zapytała, czy posiadamy obdukcję” – tłumaczyli redakcji „Głosu Wielkopolskiego” rodzice chłopca.

Sytuacja miała spowodować u dzieci ogromny stres – twierdzą rodzice ucznia. Ich syn do dzisiaj rzekomo korzysta w związku z sytuacją z pomocy prywatnego psychologa.

REKLAMA

Rodzice pokazali nagranie z poznańskiej szkoły podstawowej. „Mam ci ściągać gacie?”

Zdaniem rodziców to nie była pierwsza sytuacja, kiedy nauczycielka w taki sposób odnosiła się do podopiecznych. Sprawę skierowali do dyrekcji.

„Odbyło się wówczas spotkanie w obecności dyrektorki wraz z nauczycielką, która przyznała się do swojego zachowania. Pomimo tego dyrektorka nie zgłosiła sprawy do Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli i chciała zatuszować sprawę. Dodatkowo dzień przed opisywanym wydarzeniem rodzice innego ucznia zgłaszali również dyrekcji uwagi na temat tej nauczycielki, co zostało potwierdzone na spotkaniu u dyrekcji” – relacjonowali rodzice ucznia poznańskiej szkoły.

To jednak nie wszystko. Rodzice chłopca są w posiadaniu nagrania ze zrelacjonowanej sytuacji. „Głos Wielkopolski” przytacza szereg fraz, które wypowiada w nagraniu nauczycielka z SP nr 84 w Poznaniu: „Chcę zobaczyć twój tyłek, pokażesz mi?”, „Mam ci ściągać gacie?”, „Szlag mnie trafi!”, „Umiesz mówić?”, „Jak ty do mnie mówisz? Kim ja dla ciebie jestem?”.

Jak podkreślają następnie rodzice, sprawa została już zgłoszona do rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli – zrobili to sami, gdyż nie zrobiła tego dyrektorka placówki. Rzecznik początkowo przyjął zgłoszenie i obwinił nauczycielkę o naruszenie praw dzieci. Później jednak zarzuty zostały wycofane, gdyż wyszły na jaw kolejne fakty, dot. zdarzenia. Sprawa została umorzona.

REKLAMA

Według pisma, które otrzymał „Głos Wielkopolski”, wersja nauczycielki jest skrajnie różna od relacji rodziców ucznia. Obwiniana nauczycielka spotkała się z dziećmi, które były świadkami niewłaściwego zachowania ucznia wobec innych uczniów oraz nauczycieli. Miało chodzić m.in. o pobicie oraz uderzanie w brzuch. Chłopiec nie przyznał się do winy.

„Zaprzeczał, że wyrządzał dzieciom krzywdę również we wtorek podczas pobytu w świetlicy. Wyrzucał dzieciom śniadanie przez okno, dokuczał, przezywał, psocił” – twierdzi nauczycielka, przytacza „Głos Wielkopolski”.

W czasie rozmowy dyscyplinarnej nauczycielka przyznała, że podniosła głos na uczniów. „Wydaje mi się, że to właśnie wtedy podniosłam głos i pytałam, czy ja mam tak zachowywać się i robić, jak on zachowuje się wobec innych dzieci”. Komisja dyscyplinarna orzekła finalnie o jej uniewinnieniu tłumacząc, iż podniesienie głosu było jedną możliwością zwrócenia uwagi ucznia.

REKLAMA

 „Na nagraniu brak głosów innych osób, jest ono fragmentaryczne (…). Nie przedstawiono też komisji oryginalnego nośnika z nagraniem” – cytuje fragment pisma regionalna gazeta.



Kontrola MEiN w szkole podstawowej w Poznaniu. Inspekcja wykazała nieprawidłowości

Rodzice chłopca skierowali sprawę wyżej – do Ministerstwa Edukacji i Nauki. Kontrola MEiN w szkole wykazała, iż naruszono prawo do godności dziecka i nie zapewniono mu bezpieczeństwa. MEiN nie potwierdziło również tłumaczenia dyrekcji, jakoby uczeń był problematyczny i że zaproponowano mu pomoc szkolnego psychologa. Przedstawiciele ministerstwa zwrócili uwagę na nieprawidłowe zachowanie nauczycielki – donosi „Głos Wielkopolski”.

Dziennik zapytał dyrekcję, czy wobec nauczycielki wyciągnięto jakiekolwiek konsekwencje, jednak dyrekcja nie chce komentować sprawy, co tłumaczy obowiązywaniem przepisów RODO.

Chłopiec został przeniesiony do innej szkoły. Jak twierdzą rodzice – tam nie ma z nim problemów, nie otrzymuje żadnych uwag oraz ma dobre oceny.

Podziel się: