Kelnerka omal nie zemdlała po otrzymaniu napiwku. Później została zwolniona

fot. Instagram

Zapewne nie da się opisać radości kelnerki, która od pewnych klientów otrzymała aż 4400 dolarów napiwku! Kobieta omal nie zemdlała ze szczęścia. W końcu była to równowartość kilkumiesięcznej pensji! Jej radość niestety nie trwała długo. Wkrótce potem kelnerka została… zwolniona! Poszło o podział pieniędzy, jakie otrzymała od klienta.

REKLAMA

Każdy kelner z pewnością wie jakie to uczucie, kiedy klient zostawia naprawdę sowity, ponadprzeciętny napiwek. I w Polsce zdarzają się pewnie „tipy” w wysokości nawet kilkuset, a być może i kilku tysięcy złotych. Kultura dawania napiwków jest jednak znacznie bardziej rozwinięta w Stanach Zjednoczonych. Przyjmuje się tam, że standardowy napiwek powinien wynosić od 15% do 20% wartości zamówienia. To oczywiście wyraz podziękowania dla obsługi restauracji – najczęściej dla kelnerów, którzy służą klientowi na „pierwszej linii”.

Nie zawsze jest to oczywiście 15% wartości zamówienia. Często mniej, ale czasami zdarza się, że klienci są wyjątkowo hojni! Takiej hojności doświadczyła kelnerka Ryan Brandt ze stanu Arkansas. Jej szczęśliwą historię – która skończyła się ostatecznie nieszczęśliwie – opisała lokalna stacja telewizyjna „KNWA”.

REKLAMA

Kelnerka dostała 4400 dolarów napiwku do podziału z koleżanką. O wszystkim dowiedział się szef…

Kobieta pracowała w lokalu Oven & Tap w Bentonville. Pewnego wieczoru klient zostawił jej i jej koleżance sowity napiwek w wysokości 4400 dolarów. To równowartość prawie 18 000 złotych w Polsce. Na wielki napiwek złożył się cały stół, przy którym siedziało we wspomniany wieczór ok. 40 osób. Każdy z biesiadników dorzucił do swojego zamówienia ok 100 dolarów, co przełożyło się na sumę 4400 dolarów od wszystkich gości przy tym jednym stoliku.

Niezła premia. Nawet, jeśli kelnerki podzieliłyby tę kwotę na dwa kupki banknotów, i tak mogły być bardzo szczęśliwe. Niestety. O zaistniałej sytuacji dowiedział się szef restauracji, który polecił wynagrodzonym kelnerkom podzielić otrzymaną kwotę na wszystkich pracowników lokalu… Jak przekazała Brandt – wcześniej takiej zasady nie było.

REKLAMA

O sprawie szybko zrobiło się głośno w Bentonville. Brandt i jej koleżanka początkowo przystały na bezlitosną „propozycję” szefa. Sprawą szybko zajęli się lokalni dziennikarze, którzy dotarli do jednego z gości, który zrzucał się na ten konkretny napiwek. Usłyszawszy, że szef restauracji kazał rozdzielić napiwek wśród wszystkich pracowników, oburzył się. Stwierdził, że razem ze swoimi przyjaciółmi chciał wynagrodzić wyłącznie dwie kelnerki, które obsługiwały ich stół.

Zaraz potem klient wrócił do restauracji i zarządał zwrotu gotówki, po czym przekazał całą kwotę Brandt – już poza lokalem. Odpowiedzią szefa restauracji było… zwolnienie kelnerki.

Podziel się: