Profesor Krzysztof Simon w rozmowie z portalem Wirtualna Polska ostro skrytykował nieprzestrzeganie przez Polaków zasad ochrony przez zakażeniem COVID-19. Osoby, które się nie nich nie stosują, określił mianem „agresywnej dziczy”.
– Wie pan, jaka jest główna przyczyna wzrostu zachorowań? Dzicz – tak to trzeba nazwać – agresywna dzicz, która nie przestrzega niczego – mówił do dziennikarza wp.pl prof. Simon, który jest ordynatorem Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu.
Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii UM zaapelował jednocześnie o noszenie maseczek ochronnych podczas różnego typu uroczystości, które stają się często ogniskami zakażeń koronawirusem, jak również o zachowanie odpowiedniego dystansu społecznego.
– Msze, pogrzeby, wesela, duże zakłady pracy. W miejscach, gdzie kumulowała się duża liczba osób na małej przestrzeni najłatwiej o zakażenia. Trzeba nosić maskę w zamkniętych pomieszczeniach i koniec – oświadczył prof. Simon. Przy okazji przedstawił swoje obserwacje z niedawno odbytego urlopu. – W hotelu weszło do windy kliku bezczelnych mięśniaków, żaden z nich nie miał maseczki. Jak z nimi rozmawiać? Zwróciłem uwagę, dostałem maila z groźbami śmierci, które nie nadają się do zacytowania. Gdzie my żyjemy? – stwierdził ekspert.
Lekarz podkreślił też, że resort zdrowia podaje zaniżoną liczbę zakażeń wśród Polaków, która w rzeczywistości jest 4–5 razy większa niż pokazują to oficjalne statystyki.